Elunia
Stara wyga
Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 4774
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: stare bb
|
Wysłany: Pon 19:38, 15 Sie 2011 Temat postu: Dieta karmiącej mamy |
|
|
Dieta mamy karmiącej - wbrew pozorom - wcale nie musi być nieustającym pasmem wyrzeczeń.
Co powinna jeść kobieta, która karmi piersią?
Powinna jeść to samo, co każdy inny dorosły człowiek, który przejmuje się piramidą zdrowego żywienia.
Ewentualnie, w pierwszych tygodniach po porodzie, kiedy kobieta bywa niespokojna, zmęczona i podenerwowana, przyda się jej więcej zielonych warzyw i kasz bogatych w witaminę B. Ta witamina ma bowiem zbawienny wpływ na nadwątlony układ nerwowy. A poza tym zaleceniem, nie ma potrzeby, by zmieniać tę dietę jakoś szczególnie.
Czy posiłki nie powinny być nieco bardziej kaloryczne?
Jeśli kobieta ma jeszcze jakieś "zapasy" z czasu ciąży, to dodatkowych kalorii jeść nie trzeba, ale jeśli talia wróciła do poprzednich rozmiarów, można zwiększyć dzienną dawkę kalorii o mniej więcej 500 kcal. Na karmienie zużywamy bowiem mniej więcej 500-700 kcal dziennie.
A ile trzeba pić?
Warto słuchać się swojego organizmu. Zalecenia mówią, że trzeba pić minimum półtora litra płynów, a najlepiej dwa litry dziennie (można wliczyć w to zupę, soczyste owoce itp.), ale jeśli ma się duże pragnienie, można też pić znacznie więcej.
Czy kobieta karmiąca musi unikać wszelkich alergenów?
Nie ma "bezpiecznych" produktów. Szczęśliwie nie ma też stuprocentowo niebezpiecznych. Jeśli dziecko ma rodziców alergików, to kroki powinny być następujące. Najpierw mama je to, co dano jej w szpitalu (ewentualnie przyniosła rodzina) - to jest pewna podstawa. Jeśli z dzieckiem nic się nie dzieje, do tej podstawy powoli wprowadzamy pojedynczo kolejne nowości, jedząc każdą przez pięć kolejnych dni i obserwując dziecko.
Jeśli rodzinnych obciążeń brak, można jeść wszystko - a gdyby się okazało, że maluchowi jednak coś nie pasuje, wtedy można zacząć szukać winowajcy. Dieta "na wszelki wypadek" nie ma sensu.
Mówi się, że karmiąca mama może jeść wszystko, z wyjątkiem... - i tu pada długa lista produktów. Tak, że niewiele zostaje. Jak to tłumaczyć sobie w praktyce?
Nie wiem, jak sobie tłumaczyć, bo jak człowiek weźmie to wszystko na serio, to się okaże, że niczego nie wolno jeść. Smażone nie jest zdrowe, ale dla wątroby mamy. Dziecku nie zrobi żadnej różnicy, czy mama zje kotlet schabowy, czy pieczony schab.
Dopiero gdyby dietą zawładnęły tłuszcze nasycone, spychając nie- nasycone kwasy tłuszczowe w kąt, to w mleku mogłyby pojawić się te nasycone, i to nie byłoby zdrowe.
A co z mlekiem?
Jeśli dziecko ma alergię czy nietolerancję pokarmową, mleko znika z diety zupełnie. Jeśli nie - można je pić bez ograniczeń. Zalecenia, by "nie pić go zbyt dużo", są bez sensu, bo albo coś nam służy, albo nie. "Jeść wszystko" oznacza jedzenie wszystkiego, dopóki nie pojawią się problemy. Wtedy trzeba się zastanowić nad tym, jak im zaradzić.
Dieta ma być bogata w warzywa, ale podobno trzeba unikać wzdymających, cebuli, czosnku, kapusty... Czy naprawdę?
Nie ma co unikać warzyw wzdymających, bo to, co działa wzdymająco na mamę, nie musi działać tak na dziecko. Większości dzieci kapusta czy czosnek zupełnie nie przeszkadzają. Paradoksalnie, obserwuje się częściej niekorzystne reakcje na marchewkę niż na "niebezpieczne" brokuły.
Co ma zrobić karmiąca piersią kobieta, która cierpi na zaparcia?
Może jeść buraki, brokuły, kiwi, śliwki suszone, surowe gryzione jabłka (zasadniczo surowe owoce i warzywa ze względu na błonnik), pieczywo pełnoziarniste, pestki dyni, kasze, otręby pszenne itp.
Produkty te, przetworzone przez organizm mamy, nie będą wpływać rozluźniająco na kupkę dziecka. Oczywiście, jeśli któryś ze składników nie będzie przez dziecko mile widziany i pojawi się negatywna reakcja (kolka, wysypka, kupka z drobinkami krwi), trzeba będzie z niego zrezygnować. Ale nie ma sensu bać się na zapas.
Jak szybko po zjedzeniu przez mamę jakiejś nowości możemy spodziewać się u dziecka ewentualnej reakcji alergicznej?
Czasem po półgodzinie, czasem dużo później. Ale warto wiedzieć, że reakcja alergiczna może się pojawić nie za pierwszym razem, tylko dopiero przy kolejnym posiłku. I dlatego przy obciążeniu alergią mówi się o stopniowym wprowadzaniu do diety mamy nowości - 3-5 dni to czas, w którym zorientujemy się, czy coś dziecku służy.
Co zrobić, jeśli u dziecka pojawią się jednak objawy alergii?
Jeśli podejrzewamy alergię pokarmową, to może być niezbędna dieta eliminacyjna. Ale wtedy nie rezygnujemy ze wszystkiego, tylko eliminujemy jeden, dwa podejrzane składniki (i wszystko to, co je zawiera) przynajmniej na trzy tygodnie. Jeśli w tym czasie jest poprawa, to znaczy, że strzał był celny.
Wtedy nie jemy tych produktów przez co najmniej 2-3 miesiące. W tym czasie możemy jeść inne rzeczy, co do których mamy pewność, że nie szkodzą maluchowi. Jeśli poprawy brak, znaczy, że strzał był niecelny i wtedy można wrócić do jedzenia wyeliminowanego składnika, zabierając jakiś inny.
Niestety, po objawach u dziecka nie sposób odkryć, co mu nie służy, więc trzeba działać trochę intuicyjnie i wesprzeć się listą podstawowych alergenów, zaczynając od mleka (jego przetworów i wszystkiego, co je zawiera), jajek i pszenicy. Ale jeśli intuicja podpowiada jabłka czy sezam, to od nich zaczynamy.
I jeszcze jedna uwaga: nawet jeśli długo nie możemy w diecie mamy znaleźć przyczyny dziecięcych problemów, nie należy odstawiać dziecka od piersi i przechodzić na mieszankę, bo to przysłowiowe wylewanie dziecka z kąpielą. Zabieramy wprawdzie mleko z trudno diagnozowalnym alergenem, ale jednocześnie zabieramy dziecku też całą masę substancji wspomagających jego układ pokarmowy i odpornościowy.
|
|