Forum www.baybus.fora.pl Strona Główna www.baybus.fora.pl
BAYBUS Starania - Ciąża - Macierzyńswto - Nasz Kobiecy Świat
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowieści z porodówki :)
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.baybus.fora.pl Strona Główna -> Poród
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elunia
Stara wyga



Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 4774
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stare bb

PostWysłany: Pon 18:55, 25 Lip 2011    Temat postu: Opowieści z porodówki :)

Dziewczyny zapraszam do wrzucania opowiadań o Waszym porodzie Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anulka1984
Stara wyga



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 6109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:04, 26 Lip 2011    Temat postu:

Ok, więc ja pierwsza....
Poród z Pati
A więc w ciąże zaszłam w lutym a wcześniej brałam sobie już kwas foliowy. Ani raz nie wymiotowałam, żadnych omdleń, zasłabnięć, nic a nic!!!!Jedynie przez pierwsze 3 miesiące chciało mi sie bardzo spac i to na tyle objawów ciążowych i oczywiście brak @
Na pierwszą wizytę poszłam ok 7 tygodnia i już widzieliśmy piękne bijące serducho ale ginek mnie uprzedił ze to wczesna ciąża i że jeszcze różnie może być bo to okres największego zagrożenia W szoku byłam ciężkim no i ten strach
Wizyty miałam co miesiąc i wszystko było super pięknie. Ginek mi powiedział ze tak bezproblemowe ciąże i tak książkowe to rzadkość i powinnam rodzic dzieci na akord w produkcji Termin wg OM miałam na 8.11.a wg uSG sie wahał. Raz na 13.11, raz na 15. Przez cała ciąże pracowałam i chodziłąm do sprzatania to była moja dorywcza praca. Brzuch miałam wielgaśny i wszyscy sie dziwili jak ja daje rade a mi on w sumie nie przeszkadzał jakos specjalnie. Ale fakt nie mogłam doczekac sie porodu. Dziewczyny na forum juz sie rozdwajały, miały jakies tam mskurce przepowiadające a u mnie zaczał sie listopad i nawet poł skurczyka nie miałam
No i 5.11 miałam jeszcze wizyte u gina wiec poszłam do niego wsciekła i sie pytam kiedy cholera urodze a ten do mnie spokojnie zbadamy sie i sie dowiemy.
Wziął mnie na ręczne "macanki" i mina miał jakas dziwną. Wiec sie go pytam co jest grane a on ze głowka juz dawno powinna byc w kanale rodnym a ona jest strasznie wysoko jak w 6 miesiącu i nic nie wskazuje na to zeby chciała zejsc nie wiedziałam o co chodzi ale byłam juz niezle przerazona. Potem USG i tam wychodzi ze Mała ma prawie 4,5 kg i cos tam dzieje sie z łożyskiem i mowi do mnie w srode tj 7.11 zapraszam na 7 do szpitala bedziemy sie ciac.
Wiec we wtorek G zrobił mi lewatywe bo takie było poleceni lekarza i w srode jedziemy doi szpitala. Zawiózł nas tata i razem ze mna i G była moja mama a tata poszedł do pracy ale bez przerwy dzwonił.
Oczywiscie najpierw biurokracja i ciagłe dopytywanie dlaczego cesarka. Słyszałam rozmowe mojego gina (ordynatora) z innymi lekarzami jak tamci dyskutowali z nim ze mam szerokie biodra i urodze takie duze dziecko i ze to ze jest wysoko to jeszcze nic i dostane kroplowki na wywołanie raz drugi dziesiaty i w koncu urodze a jaka oszczednosc dla szpitala. Myslałam ze mnie szlag jasny trafi. ALe moj gin twardo do nich dodam ze to znajomy mojego taty :"ze to moja pacjentka i wiem co dla niej najlepsze"
Potem przygotowania do cesarki, kroplówki, nawadnianie itd. I był przefajna pielęgniarka anestezjologiczna która powiedziała ze bedzie cały czas przy mnie.
Ok godz 9 przyszedł mój lekarz i sie pyta czy jestem gotowa, wiec ja no pewnie juz od dawna i dawaj na sale operacyjną.
Tam ludzi jak mrówek, posadziły mnie na łóżku, kazały sie zwinąc w kulkę bo musiały zrobić zastrzyk znieczuleniowy. Pierwsza próba nie udana bo drgnełam a jedna z pielęgniarek do mnie z geba ze mam sie nie ruszac chyba ze nie chce juz chodzi kurde przeciez to jest reakcja organizmu a nia moja celowa, no ale za drugim razem sie udało. Załozyły mi cewnik, dały tlen i ta fajna pielęgniarka mowi do mnie ze jak cos bedzie mi sie działo to mam mowic.
Przyszedł moj lekarz z drugim i zaczynaja działac.
Najpierw ciecie i czuje takie cos jakby mi ktos wbił długopis w ciało i go przeciągał po ciele ale nic nie mowie bo se mysle ze zaraz zobacze mojego Skarba a za chwile słysze jak mowią do siebie"cholera czemu ten dzieciak tak wysoko, gdzie sie tam wbił" wiec mnie strach obleciał i zaczełam płakac a zaraz po tym obaj z całej siły przedramionami ugniatali mi zebra zeby mała wysunąc i to strasznie bolało. Zaczełam mowic ze mnie boli ale lekarki prowadziły se pogaduchy i nikt mnie nie słyszał a lekarze wciaz mnie gnietli i szarpali az cały doł mi chodził. I czuje jak z bólu zaczynam odlatywac bo przestawałam widziec na oczy i w pewnym momencie słysze mojego lekarza jak mowi" co Wy do cholery nie widzicie ze ona odpływa" no i ta lekarka dała mi w wenflon jaki płyn po którym poczułam sie lepiej. Potem czułam naciaganie skóry i wyszarpywanie Pati a zaraz potem jej płacz. Oczywiscie radosc mega radosc... ale nie pokazali mi jej od razu tylko najpierw wział ja lekarz neonatolog i słysze jak mówi do nich "jakie mieliscie wody bo dziecko jest sinawe i ma na sobie zielone wody płodowe" a oni do niego "no wlasnie my tez mielismy ciemno zielone wody płodowe" rozryczałam sie jak cholera bo nie wiedziała co to znaczy.
Zmierzyli, ja zwazyli i mowia do mnie ze 3800, 59cm i 10pkt i wtedy mi ja dali do ucałowania (Boze co za przezycie) i lekarz neonatolog do mnie ze musza ja zabrac zrobic serie badan zeby wykluczyc infekcje badz niedotlenienie. Pozniej czułam jak mnie szyli i to dokładnie ale cały czas płakałam bo nie wiedziałam co z Mała
Wzieli mnie na sale pooperacyjna ale ja ciagle im sie darłam ze chce do mojego dziecka a jedna z sióstr ze ja na chora nie wyglądam i przewiozły mnie na normalna sale. Tam kroplówki przeciwbolowe i ten cewnik zawieszony, G przy mnie, mama tez a ja ciagle jak w amoku ze chce zobaczyc dziecko i ok 14 mi ja przywiezli z wiadomościa ze wsteopne badania wykazały ze wszystko ok i nie ma zadnego niedotlenienia ale dowiemy sie po szczegołowych badaniach. Okazało sie ze wszystko ok. Potem przyszedł do mnie mój gin i powiedział ze decyzja o cesarce była słuszna i podjeta w ostatnim momencie bo gdybysmy czekali jeszcze jeden dzien albo dwa dni to moglibyśmy juz nie wyciagnac dziecka zywego i wtedy sie tak strasznie rozpłakałam i mu podziekowałam ze dzieki Niemu Patrycja jest na swiecie i teraz taka Z niej rozrabiara.
Wciaz do niego chodze na kontrole i sie pytałam dlaczego mimo ze do terminu był jeszcze czas mała mogła sie udusić i oni sami nie wiedza, po prostu taki przypadek
Ale skonczyło sie dobrze i to najwazniejsze

Poród z Hubciem
Z Hubciem zaszłam w ciąże w czerwcu albo na poczatku lipca podczas remontu... nie specjalnie wierzyłam ze zaskocze, bo nie były to jakies staranka itd. tylko kiedy zesmy sie kochali to bez zabezpieczenia, nie patrzac na dni płodne, niepłodne itd.a o Pati staralismy sie 3 miesiace....
Jak juz byłam w ciazy (a nie wiedziałam o tym) to wnosiłam wykładzine dywanowa na 3 pietro i tak strasznie mi było ciezko i mowie sama do siebie, Boze a jak ja w ciazy jestesm...??
No i sie nie myliłam.... za kilka dni test, wynik poztytywny, radosc ale i strach bo w grudniu poroniłam a tez zaszłam za pierwzym zamachem... telefon do gina... on masz duphaston to od razu bierz 2x dziennie, nospa, magne b6... mniej wiecej w 7 tygodniu ciazy na wizyte... ten mnie bada i juz mowi "nie jest dobrze... macica jak w 42 tygodniu ciazy".... dwuznaczna mina i zapraszam na usg... robi mi usg i gapi sie w ten monitor, wciska mi to do srodka, i mowi, prosze sie ubrac.... wiec pytam co jest.... a on do mnie "nic, nic nie widze..nic..." nawet ciałka złoltego, owszem podjerzewał gdzie ewentualnie zarodek sie moze zagniezdzic, ale mowi "podejrezewam ciaze pozmaciczna", prosze brac duphaston i za tydzien przyjsc.. zobaczymy co bedzie... nie musze pisac jaki ten tydzien dla nas był.... masakara!!! Łzy, zal, smutek, strach.... minał tydzien, poszłam na wizyte a on do mnie "Boze niech chociaz bedzie pecherzyk".... bada mnie i utrzymuje ze macica przerazajaco twarda i wielka, robi mi usg... i mowi "jest, jest BOze jest tez serduszko i jak pieknie bije" ja znow w płacz, tym razem ze szczescia...
Powiedział ze to niesamowite zeby w ciagu tygodnia takie zmiany zaszły... załozył mi karte ciazy...
Po kilku dniach zaczął sie horror, czyli to samo co zaczeło sie przy drugiej ciazy i skonczyło sie jak sie skonczyło... zaczełam brudzic... biegiem do gina... on wyraznie podłamany.. duphaston 3x dziennie, 3xdziennie magne b6, 2x dziennie nospa forte i duzooo odpoczynku.... i mowi dzidzia walczy i rozwija sie zdrowo, walczymy o nią!!!
i tak tez było... te brudzenia były, ustepowały, znow sie pojawiały i tak wkolko... pamietam jak w sierpniu na poczatku bylismy na wsi ja poszłam sikac a całe majtki mam we krwi!!! Do Grzeska mowie ze poroniłam bo dostałąm okres!!! On w płacz, ja w ryk... cała noc przepłakana i on do mnie, ze juz nie chce wiecej dzieci, ze za duzo to nas kosztuje... ja mu przytaknełam...Do Krakowa nie wracałam biegiem bo stwierdziłam ze i tak mi juz nie pomoga, bo niby jak skoro biore leki...to była sobota... w poniedziałek wrociłąm do Krakowa, poszłam do gina a on do mnie... dzidzia ma sie swietnie, ale łozysko jest na przodzie i zaczał odklejac sie jakis trofoblas czy cos takiego.... Jejku jak ja sie wtedy cieszyłam....
Powiedziałam mu o wszystkim a on do mnie "to dziecko walczy i chce zyc na przekór wszystkich przeciwnosciom"....
Na 1.04. miałam termin ale ustalislimy ze bedziemy sie ciac 21.03. co by nie było sytuacji takiej jak z Pati....całe przygotowania juz wiedziałam co i jak, G był ze mna, na sale operacyjna poszłam se na nogach na luzie i jak mnie rozcieli, te bebechy porozwalali słysze tylko jak lekarz mowi "ku.wa mac powtorka z rozrywki:" wiec ja w panike co sie dzieje, a on wezwijscie lekarza bo nie damy rade, te pielegniarki zagladaja mi do brzucha i tylko słysze "Jezu, Jezu" wiec pytam co sie dzieje do chplery... puls mi niewyobrazalnie podskoczył... cos tam w tym aparacie zaczeło sie dziac, a moj gin do mnie... "dziecko jest tak owiniete podwijnie pepowina wokol szyji ze nie damy rady go wyciagnac bo sie udusi, jakakolwiek akcja czy jakbym zaczeła naturalnie rodzic skonczyłoby sie jego smiercia... przyleciał lekarz i w brzuchu jakos go odplatywali bo nawet te nozyuczki nie dały rady wejsc miedzy szyjke a pepowine", w koncu go wyciagneli a on nie płąkał.. ja w ryk... ale dostał w tyłek i zaczał płakac... podeszła do mnie neonatolog i mowi "kochanie, z dzieciatkiem wszystko dobrze... 3340, 57cm i 10pkt" Wesoly
Sama cesarka była lzejsza bo Niuniek mniejszy i nie był tak wysoko, ale bol po i dochodzenie do siebie, gorsze.... dostałam podwojna dawke oksy i w nocy z 21/22.03. myslałam ze zejde bo miałam takie skurcze...
Ale najwazniejsze ze Niuniek był zdrowy i ze teraz dzieciaki mam obok siebie...

Przperaszam za te eposy ale jakos taka wylewna jesatem i na wspominki mnie wzieło...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamiś
Pikaczu



Dołączył: 20 Lip 2011
Posty: 2246
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:52, 26 Lip 2011    Temat postu:

Anulka, kocham Cię :* Jesteś baaardzo dzielną, mądrą, piekną, kochaną kobietą!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sweethoney
Stara wyga



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 10183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:13, 28 Lip 2011    Temat postu:

Anula miałam takie dreszcze jak to czytałam !!!! :*:**
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sweethoney
Stara wyga



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 10183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:03, 28 Lip 2011    Temat postu:

mój pierwszy poród Mruga

W niedziele 20.02.2011r. trafiła do szpitala ze skurczami na KTG nic nie wyszło, ale musiałam zostać miałam 2,5 cm rozwarcia , dziecko nisko i brak szyjki.
W nocy dostałam krwawień , zbadał mnie lekarz stwierdził że to nie czop tylko rozwierająca się szyjka macicy rozwarcie 3 cm , pod KTG mało skurczy ( chociaż ja je czułam i były bolesne no ale maszyna wie lepiej Neutral )
O 9.30 zbadał mnie ordynator 4 cm rozwarcia i powiedział że dzisiaj rodzimy Wesoly mam tylko podjąć decyzję czy mają mi przebić pęcherz Wesoly
o 10 lezałam już na porodówce , badali mnie, podłaczyli KTG i miałam liczyć co ile czuję skurcze.
ok 11 przebili mi pęcherz , skurcze zaczeły być tak bolesne że nie mogłam wytrzymać , krzyczałam z bólu , D. mnie dzielnie trzymał za ręke, a ja mu prawie połamałam palce , na KTG prawie nic nie wychodziło Dostałam jakiś lek przeciwbólowy ok 12 , który nic nie dał Neutral
o 12 miałam też 5 cm rozwarcia , skurcze co raz częstrze a ból nie do zniesienia, byłam w pozycji siedzącej .
Nagle przed 13 zaczęłam mieć dziwne skurcze i nie wiedziałam co się dzieje, okazało się że nagle dostałam partych w tej siedzącej pozycji , położna zawołała lekarza przyleciały 4 osoby D. wyprosili z sali szybko rozłozyli to łożko i okazało się że głowka juz prawie wychodzi!! 3 mocne parte i mały był z Nami , D. przeciął pępowinę ( zawołali go jak okazało się ze mam parte) .
W życiu nie spodziewałam się że to tak nagle z 5 na 10 cm się zrobi zresztą nikt sie nie spodziewał tym bardziej że to pierwsze dziecko . Ból niesamowity ale przy partych dostałam takiego powera że o wszystkim innym zapomniałam
Mały wrzeszczał najgłośniej z całego szpitala jak mamusia
i tak 21.02.2011r. o godz. 13.10 zostałam mamą mojego cudownego synka!
A to mój różowy ludek 3godz po porodzie Wesoly



Ostatnio zmieniony przez sweethoney dnia Czw 19:44, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elunia
Stara wyga



Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 4774
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stare bb

PostWysłany: Sob 13:26, 30 Lip 2011    Temat postu:

mój poród z Sebusiem był ok - miałam cc,ale te 8 dni przed porodem,które przeleżałam w szpitalu nauczyły mnie dużo, zobaczyłam i nasłuchałam się wielu rzeczy. Bardzo chciałam rodzić naturalnie jednak po 3 wywołaniach nawet nie miałam 1 bolesnego skurczu,a te które dochodziły do 90% nie były takie bolesne
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ReRe
Super kapeć



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 3887
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Czw 10:11, 25 Sie 2011    Temat postu:

Poród z Majką odbył się 18,11.2006 roku o godzinie 7/;50
Przyjeto mnie na oddział w 38tc bo miałam niby skurcze i już zostałam tam mnie męczyli oxy co 2 dzień ale zbuntowałam się w 41tc bo źle po nim się czułam a córce się nie śpieszyło na świat. Urodziłam równo na początku 43tc o 23:00 odeszły mi wody i w sumie skurcze do dupy były to przespałam o 6:00 przyszła do mnie położna i zabrała mnie na górę mówiąc ze są 4 cm rozwarcia i tam się zaczęło , wszystko zaczęło nabierać tempa skurcz za skurczem partych nie czułam wogóle aż położna była w szoku co to za dziwczyna Wesoly o 7:50 tuliłam moje wyczekane maleństwo ,a po 3 dniach wyszłyśmy razem szczęśliwe

Krzysiu przyszedł na świat 9.09.2010 rou o 22:15 w 41tc poród wywoływany
W środę 8.09 zgłosiłam si na porodwke i już wtedy podczas badania miałam 4cm rozwarcia ale bez akcji porodowej...
Na oddziale rozpakowałam swoje manatki i zaczęlam czekać...Przegadałąm całą noc z dzieczynami z sali i byłsm nieprzytomna , rano Dr mnie przeprosił, ze teraz nie mogą podać oxytocyny bo odbywają się 2 porody, tak więc o 15 kazano mi się spakować bo na 100% uordzę ja zrezygnowana pamietając co było z Majką poszłam na górę, podłączono rurkę z płynem i zaczęłam prosić Boga żebym się rozbujała i urodziła syneczka ...godziny mijały a tu lipa ...przyszedł DR o 20 i powiedzział ze do 21 Panią trzymamy i jak nie urodzi to wracam na ginekologię...
Zwiększył dawkę leku i wtedy poczułam szał macicy:O błagałam o odłączenie kroplówki małemu zaczęło do 60 spadać tętno to tylko mi zmiejszyła dawkę, więc wymyśliłam lewatywę bo wiedziałam ,ze mnie już nie podłączy WesolyWesoly pomysłowa Renia poszła do toalety a tam myslałam ze padnę...
O 20:20 wróciłam na salę i już kategorycznie nie pozwoliłam siebie podpiąć pod kroplówkę , położna mnie zbadała i mówi 6 cm dzwoniły po mężaWesoly mąż przygalopował to już miałam 8cm.....
Byłam zmęczona głodna ,nniewyspana i zero sił do parcia...to był koszmar ból nieprzeciętny...darłam się jak mało kto Zdziwiony Zdegustowany
W pewnym momencie Dr skoczył mi na brzuch położna wsadziła swe łapy wiadomo gdzie i wyszarpali mi synka Zly tak krzyczałam że inna położna z ginekologii a moja sąsiadka przybiegła wystraszona co się stało....a ja darłam się żeby mi zlazł z brzucha bo wiem czym to grozi.....niestety osły nie zbadały mnie przed porodem tylko zapytali ile ważyła córka to odpowiedziąłam 3890 i ok....Krzysiu urodził się piękny o wadze 3700 tylko większy w barach o 2cm i z głową większą o 1cm....Malutki utknął w kanale rodnym Smutny i sama nie dałabym sobie rady bo był wielki.....a ja jestem szczupła
Przepraszam za chaos ale piszę szybko póki Niu śpi....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michelle
Kaczka Dziwaczka



Dołączył: 05 Sie 2011
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:40, 25 Sie 2011    Temat postu:

Daniel:
Poród idealnie w terminie.O 8:30 obudziły mnie skurcze,po godzinie tel. do męża żeby przyjechał i pojechaliśmy do szpitala.Lekarze i położne strasznie nie miłe.Jak płakałam,bo wzięły mnie krzyżowe to usłyszałam od lekarza"Czego pani płacze?"Wszystko strasznie chaotyczne było.Młody ułożył się twarzyczkowo,więc mimo szybkiego postępu porodu zdecydowali o cc.Na sali operacyjnej lekarzowi nie chciało się poczekać aż znieczulenie porządnie zadziała,więc krzyku narobiłam.Moja gin twierdzi,że musiałam za mało dostać. Mały urodził się o 12:15 poród trwał 4h15min Dzień po wyjściu ze szpitala trafiłam do niego znowu,bo rana się rozeszła,sączyła się ropa i miałam gorączkę.Okazało się po wymazie,że zafundowali mi gronkowca złocistego.Dwa miesiące rana się nie zrastała,bo dostałam za małą dawkę antybiotyku co okazało się dopiero w innym szpitalu.

Dominik:
Poród 3 dni po terminie.Tym razem moja gin kazała mi się stawić do niej na dyżur. Zrobiła usg i spytała czy chcę cc czy sn,wybrałam sn.Przebiła pęcherz płodowy i po 30 minutach zaczęły się skurcze.Moja ginekolog cały czas była ze mną i położnymi.Tym razem miałam fajną zmianę,znajome mojej ciotki położnej.Małemu główka coś schodziła na prawo,więc się przedłużało,nacięli mnie 2 razy a i tak popękałam.Po 3h30min Domiś się urodził.Trzeba było go wypchnąć przez duszenie na brzuch,bo nie miałam siły przeć.

Emilka:
Poród 10 dni po terminie.Zgłosiłam się w pon. do szpitala a urodziłam w środę.Ordynator mnie zbadał i stwierdził,że są 2 cm rozwarcia,więc idziemy na porodówkę i podłączamy kroplówkę.Przez jakieś 1,5h gadałam sobie z mężem bujając się na piłce z lekkimi skurczami.Nagle zlałam się potem i zrobiło mi się słabo,dwa silne skurcze i muszę przeć.Mąż z przerażeniem w oczach leciał po lekarza i położną.Ledwo zdążyli,bo po kilku minutach mała już była.Tym razem też moja gin mi poród odebrała. Jakbym była w domu to bym w nim urodziła,skurcze były tak słabe jak przepowiadające,więc nie pojechałabym do szpitala.Tym razem było bez nacięcia,tylko malutkie pęknięcie.Trzeci poród był najkrótszy,ale najbardziej mnie wykończył,dosłownie pot się ze mnie lał a ginekolog kazała mi jeszcze krzyknąć,że jest córka.

Każdy poród był zupełnie inny,skurcze inaczej bolały.Do końca życia będę miała przed oczami te małe twarzyczki wlepiające we mnie swoje ślepia zaraz po narodzinach :hamster_bigeyes: To były najpiękniejsze trzy chwile w moim życiu.


Ostatnio zmieniony przez Michelle dnia Czw 15:44, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sweethoney
Stara wyga



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 10183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:38, 25 Sie 2011    Temat postu:

A macie może zdjęcia waszych dzieciaczków po porodzie??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ReRe
Super kapeć



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 3887
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Czw 21:41, 25 Sie 2011    Temat postu:

Ja mam ale nie wiem jak wstawiać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sweethoney
Stara wyga



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 10183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:46, 25 Sie 2011    Temat postu:

ReRe [link widoczny dla zalogowanych] wstaw tutaj zdjęcie i bedziesz miała link żeby na forum wkleić albo możesz w Pisacca
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elunia
Stara wyga



Dołączył: 18 Lip 2011
Posty: 4774
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stare bb

PostWysłany: Czw 23:21, 25 Sie 2011    Temat postu:

Michelle napisał:


Każdy poród był zupełnie inny,skurcze inaczej bolały.Do końca życia będę miała przed oczami te małe twarzyczki wlepiające we mnie swoje ślepia zaraz po narodzinach :hamster_bigeyes: To były najpiękniejsze trzy chwile w moim życiu.



jak pięknie aż łezka się kręci jak sobie przypomnę te pierwsze chwile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ReRe
Super kapeć



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 3887
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pią 16:15, 26 Sie 2011    Temat postu:

Majka
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ReRe
Super kapeć



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 3887
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pią 16:17, 26 Sie 2011    Temat postu:

Krzysio [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ReRe
Super kapeć



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 3887
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kluczbork

PostWysłany: Pią 16:18, 26 Sie 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.baybus.fora.pl Strona Główna -> Poród
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin